Listopadowe zawody były ostatnim sprawdzianem przed
rozpoczynającym się sezonem skoków. Na starcie w Wiśle nie zabrakło nikogo z
czołówki. Jagoda Kruczek zdyszana wbiegła do jednego z boksów przygotowawczych.
Przyjechała z ojcem, który w tym dniu wraz z Dawidem Kubackim pełnili rolę
ekspertów w studiu telewizji polskiej. Swoją drogą, blondyn, jakiego pamiętała
z dzieciństwa, był grzecznym, ułożonym człowiekiem, a teraz był nie do
poznania. Jedną ze zmian, które wprowadził do swojego życia, to umiłowanie do
tatuażów. Kto by pomyślał, że ten blondwłosy cherubinek w przyszłości będzie
miał otatuowane rękawy.
Była wściekła, kiedy kilka kilometrów przed skocznią popsuł
im się samochód i musieli iść na piechotę. Auto zatrzymało się na środku drogi
i nie chciało ruszyć.
Nerwowo przetrzepała torbę w celu znalezienia przepustki,
lecz jej tam nie było.
- Tego szukasz? – usłyszała głos
ojca, który jak zwykle o wszystkim pamiętał. Złapała przepustkę i złożyła
całusa na szorstkim policzku Łukasza Kruczka. – Tylko pamiętaj, dokonuj
słusznych wyborów. – rzucił na pożegnanie i pobiegł w drugą stronę. „Czasami
czuję, jakby to on dalej prowadził kadrę”, pomyślała i przewróciła oczami. Łukasz
czuł się w jakiś sposób nadal odpowiedzialny za córkę. To, że był już na
emeryturze, nie zwalniało go, według jego mniemania, od małych wskazówek.
Pewien brunet zaczął się rozgrzewać. Założył słuchawki i
truchtem wydostał się z obiektu. Wczuł się w dźwięki docierające do jego uszu.
Ciężkie, gitarowe riffy docierały do jego serca, żeby zaczęło bić w ich rytm.
Przymknął oczy i biegł prosto przed siebie, aż tłum ludzi się zmniejszył do
pojedynczych jednostek.
Przystanął na chwilę i wziął głęboki oddech. Musiał oczyścić
głowę, musiał się skupić na oddaniu tego dnia jak najlepszych skoków. Musiał
udowodnić, że jest wart zabrania go na zawody najwyższej rangi.
Nie chciał kolejnych porównań, choć wiedział, że takie będą
pojawiać się do końca ich kariery. Synowie podwójnego mistrza olimpijskiego
oraz potrójnego mistrza świata. Oto oni. Największa nadzieja na to, że znów
Polska stanie się potęgą.
Szkoda tylko, że jak na razie to jego młodszy o dwa lata
brat mógł się chwalić większymi osiągnięciami. Nie tylko w dziedzinie sportu.
Cały Adam Stoch.
A on czuł się jak kozioł ofiarny.
- Czy wszystkie najlepsze geny po
ojcu odziedziczył on? – zapytał samego siebie, wznosząc oczy ku górze.
Tymczasem na skoczni panował gwar. Coraz więcej kibiców
zbierało się na trybunach, a do rozpoczęcia pierwszej serii zostało kilkanaście
minut. Kolejni skoczkowie jechali wyciągiem na górę skoczni, a Jagoda zakładała
właśnie odsłuch i sprawdzała działanie swojej krótkofalówki. Czynność przerwało
jej nadchodzące połączenie telefoniczne.
- Tak? – zapytała. Dzwonił
Krzysiek Miętus, którego znała właściwie od dzieciństwa. Między nimi było około osiemnastu lat różnicy, ale fakt ten nie przeszkadzał im w utrzymywaniu dobrych
relacji. Po zakończeniu kariery rozpoczął pracę w związku, a także zaczął
studiować na politechnice. Zaczęła interesować go technika. W tym momencie był
na zgrupowaniu Niemców i Słoweńców w Oberstdorfie na przeszpiegach, pod
pretekstem załatwienia kilku spraw. – JAK TO MAJĄ NOWE WIĄZANIA? Krzysiek, mam
bardzo mało czasu, więc się streszczaj. – Kobieta poczuła, jak robi jej się
gorąco i usiadła na najbliższym krześle. Przecież sprawdzili wszystko.
Wszystkie ekipy pod wszelkimi względami. Jak oni mogli teraz wyskoczyć z takim
czymś. Przecież była prawie połowa listopada…
- Odlatują kilka metrów więcej,
Jaga. Z tego co zaobserwowałem, po wybiciu płynniej układają im się narty i nie
tracą na prędkości. - usłyszała po drugiej stronie. Były skoczek także nie był
tym faktem zadowolony.
– Dobra. Ja teraz muszę lecieć do
gniazda, ale proszę, dowiedz się jak najwięcej się da, czekam na odzew. Muszę
lecieć, pa!
- Dwie dychy, że nie doleci do
stu dwudziestego metra.
- Trzy, że skoczy powyżej stu dwudziestego
piątego.
- No co ty, on?
- Kto przecina?
Antek Biegun spojrzał z powątpiewaniem na kolegów, ale
przeciął złączone dłonie kolegów. Często się bawili w takie zakłady na zawodach
i często musieli dzielić się ze sobą swoją gotówką, co sprawiało, że niektórzy
się wzbogacali, a niektórzy na tym tracili. Ale to był ich rytuał, więc się nie
sprzeciwiał. Z ciekawością spojrzał w górę, gdzie za chwilę miał ujrzeć w locie
kolegę z kadry. Spiker właśnie wywoływał Mikołaja, którego po sekundach ujrzeli
wszyscy zgromadzeni.
- HA! Sto dwadzieścia sześć i
pół. Trzy dychy są moje! – ucieszony Krzysiek Zniszczoł wyciągnął rękę po swoją
zdobycz.
- I tak wieczorem za tą kasę
postawisz mi piwo. – Kot puścił mu oczko. Chwilę potem go obszedł i rzucił się
z gratulacjami starszemu ze Stochów. – Zamiotłeś staaaary! Jak nic, będziesz na
podium dzisiaj. – wyszczerzył się.
- Gdzie Adam? – starszy z braci
rozejrzał się wokół siebie, ale go nigdzie nie widział. Rozpiął kombinezon i
nałożył kurtkę. Było bardzo zimno, więc zapiął się po samą szyję.
- No tu jest problem, bo…
- …bo Magda przyszła cała
zapłakana, szukała ciebie, nie wiem co się stało, ale chyba coś poważnego…
- … i od tej pory ich nie
widzieliśmy. – dokończył Krzysiek wzruszając ramionami. Mikołaj nie czekał
dłużej i wyminął przyjaciół. W głowie echem odbijały się myśli o tym, że płakała.
Pewnie duże, słone łzy spływały po jej delikatnych policzkach, a on nic nie
mógł zrobić. Zaglądał do wszystkich pomieszczeń, aż w końcu ich znalazł.
Powstrzymał się przed złapaniem za klamkę, kiedy zobaczył ich przez okno.
Oczywiście jego braciszek musiał zająć się nią, bo jakby inaczej, prychnął.
Młody kucał przed siedzącą na jakimś pudle dziewczyną i ocierał jej poliki.
- Masz zamiar powiedzieć to
Mikiemu? – usłyszał głos brata.
- Oczywiście, ale nie teraz… nie
chcę go teraz rozpraszać, ani robić kłopotu. - Rudowłosa westchnęła i
pociągnęła nosem. Śmierć matki ją sparaliżowała. Matka chorowała na raka jelita
i od dłuższego czasu była przykuta do szpitalnego łóżka. Dziewczyna nie
spodziewała się jednak rychłej śmierci mamy. Nie wyobrażała sobie świata bez
niej. Tym bardziej, że ojciec zostawił ich, gdy była maleńkim dzieckiem. Nie
wiedziała, co teraz zrobić. Teraz nie miała już nikogo oprócz siostry. No i
Stochów. Była im wdzięczna za to, co dla niej robili. Była im wdzięczna za
przyjaźń i ofiarowaną pomoc, ale obawiała się, że teraz to już nie starczy.
- Głupia jesteś – Adam popatrzył
się w nieznany jej punkt na ścianie. – nie możesz tego w sobie dusić...
- Proszę państwa. Mamy werdykt, w
studio razem z nami jest pani Jagoda Kruczek. Za moment przedstawi nam piątkę,
która pojawi się w Klingenthal. – Prezes związku Apoloniusz Tajner z wielkim
uśmiechem na ustach zapowiedział panią Trener. O tak, czas przemijał, a stołek był wciąż okupowany przez najwyższego.
- Witam państwa serdecznie. –
zaczęła z lekkim uśmiechem. – Z przykrością muszę poinformować, że właśnie w
tym okresie mamy nadwyżkę świetnie skaczących zawodników, więc po głębszej
analizie wraz z Karolem Niebiańskim stwierdziliśmy, że ci, którzy dzisiaj
zajęli pierwsze pięć miejsc, jadą na zawody.
- Czy to oznacza, że rozdziela
pani największe nadzieje polskich skoków? Jak to jest? Mówi się, o kryzysie
starszego brata.
- To nie prawda – zaprzeczyła.
Spojrzała na Apoloniusza spod przymrużonych oczu. Nie wiedziała, kto mu
naopowiadał takich głupot. Albo, co gorsza, sam je sobie wymyślił, ale nie
pozwoli, by ktoś tworzył jakieś insynuacje. Grzecznie wytłumaczyła, gdzie leży
problem, i że Mikołaj po prostu musi popracować jeszcze nad siłą. Rozmowa
trwała jeszcze kilka minut, aż zeszli z wizji. Kiedy miała właśnie zejść z
podestu, ktoś przytrzymał ją za ramię. Spojrzała na mężczyznę, który przyglądał
się jej uważnie.
- Ah ta dzisiejsza młodzież. –
Kubacki, który towarzyszył Tajnerowi zacmokał. – Tak trudno ją zmotywować. Może
powinnaś się postarać bardziej.
- Słucham?!
- Mówię tylko, że niektórzy się
ociągają, a Ty nie dajesz im zastrzyku motywacji… - westchnął teatralnie. Kiedy
Jagoda zobaczyła, że wzrok mężczyzny padł na jej biust, zapiekły ją policzki. –
Sugeruję tylko, no wiesz, to są chłopcy, gdybyś tylko pobiegała na bieżni…
Wiesz… twoje… no – dłońmi zaimitował kobiece piersi – motywująco unosiły by się
w przestworzach, a wtedy każdy byłby zadowolony. – na koniec się lubieżnie
uśmiechnął. Kobieta nie wierzyła własnym oczom. Wściekła uderzyła go podkładką
i wyklinając pod nosem opuściła jego skromną, wcale nie cudowną osobę.
- Pieprzony, stary szowinista!
– Krzyknęła, ostatecznie się obracając,
przy czym wprowadziła w zakłopotanie blisko stojących ludzi. Co za cham, dupek
i prostak, myślała. Wrrrr, jak ona nienawidziła tego przebrzydłego blondasa. –
Jeśli masz za mało seksu i musisz rzucać takimi tekstami to lepiej znajdź sobie
panienkę do dmuchania, a nie wyżywasz się na mnie!
___________
To jak wam podobają się role "starych" bohaterów? Jeden z nich na pewno hm... zdziczał :D Ale to nie zmienia faktu, że uwielbiam go w każdym wcieleniu.
Apollo, prawie 80 (???) lat, wciąż prezesuje i mogę się założyć, że teraz wygląda jak hot 20! :D
OdpowiedzUsuńon to jak Benjamin Button ;D
UsuńWydziarany Kubacki postradał rozum na starość, uśmiałam się! Pomysł nie-sa-mo-wi-ty! Czekam na dalsze dzieje tego nowego pokolenia. Tylko coś czuję, że między Stochami może rozwinąć się napięta atmosfera... No nic - pisz, pisz, pisz!
OdpowiedzUsuń[ fjellene ]
Ten rozdział jest cudowny.
OdpowiedzUsuńDawid i tatuaże, O matko i córko!
Ooo córka Kruczka, trenerką? Chyba pierwsza z kobiet, która kiedykolwiek objęła stanowisko trenerskie, a do tego kadry męskiej.
Haha Tajner, jako Benjamin Button, no no za jakiś czas dziecko w pieluchach będzie rządziło Polskim Związkiem (Taki żarcik oczywiście :D )
Czekam na następny i bardzo ciekawi Mnie, co takiego ma do powiedzenia Mikołajowi , Magda. :)
Pozdrawiam i zapraszam do Mnie ;*
Hej chciałabym Cię zaprosić na mój nowy blog
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Cóż ja mogę napisać. Przede wszystkim to, że opowiadanie się rozkręca i robi się coraz ciekawiej. Perspektywa dwóch Stochów - fantastyczna. Dzieciaki skoczków są świetnie wykreowani i aż się jest ciekawym ich perypetii i przewrotów losu. Powiem szczerze, że w pierwszej chwili byłam pewna, że tu pierwsze skrzypce będą grać właśnie oni, ale tak to rozegrałaś, że każda opisana, przez Ciebie postać ma coś do opowiedzenia w tej historii. Podoba mi się Jagoda, taka wyzwolona kobietka, która poszła w ślady ojca i od razu sprawia wrażenie, że nie da sobie wejść na głowę. Natomiast pojawiający się Kubacki normalnie wbija w krzesło. Tatuaże, szowinizm? Dave, to Ty?! Konflikt pomiędzy nim a Jagodą wisi w powietrzu. Nie zostaw tak tego! Liczę na wylew w krwi. No i nie zapomnijmy o szanownym prezesie. Twój Polo Tajner może i jest Benjaminem Buttonem, ale mi w pierwszej chwili nasunął się Krzysiu Ibisz! :) Pozdrawiam serdecznie i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń80-letni Polo skradł moje serce! I nareszcie ktoś "uniegrzecznił" Dejwiego, co nie zmienia faktu, że te tatuaże ciężko mi sobie wyobrazić XD A ta zniewaga (Jagody) krwi wymaga! Intrygujące postaci Adama i Magdy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziadzio Polo wiecznie na swoim stołku, jego to chyba nikt nie wygryzie. No i Kubacki zdecydowanie zdziczał xD. Kurczę, Stochy dwa, no fajnie, szkoda że Mikołajowi się na razie nie wiedzie... I czuję, że się chłopaczki będą sprzeczać o Magdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny!
PS. Byłoby fajnie jakbyś zrobiła spis bohaterów, nawet samych imion i nazwisk, bo ja się pogubię, haha xD
To się nasz mistrz rozplenił :D
OdpowiedzUsuńZawsze to więcej szans na sukcesy. Bardzo ciekawy pomysł na to opowiadanie, takie nieco zwariowane spojrzenie na naszą kadrę za te kilka(naście) lat.Naprawdę fajnie. Gratuluje tego pomysłu i wykonania.
Jestem ciekawa czy skoro Polo nadal rządzi to czy Kasai nadal skacze :D
Pozdrawiam Marzycielka
http://second---chance.blogspot.com
http://highest-price.blogspot.com
Wspaniały pomysł!
OdpowiedzUsuńzdziczały Dawid
dzieci obecnych skoczków
naprawdę ciekawy pomysł nie mogę się doczekać co będzie dalej.Życzę weny :*